To był dobry senat

Zdjęcie zrobione 7 czerwca 2014 r. po premierze "Zoriuszki" w Filharmonii Kaszubskiej z dyrektor filharmonii Jolantą Rożyńska, choreografia Sangmo Borysiewicz. Zoriuszka to baletowa opowieść o ukraińskiej dziewczynie, która w poszukiwaniu wolności duchowej podróżowała aż do Indii.

Zdjęcie zrobione 7 czerwca 2014 r. po premierze „Zoriuszki” w Filharmonii Kaszubskiej w Wejherowie z dyrektor filharmonii Jolantą Rożyńska, choreografia Sangmo Borysiewicz. Zoriuszka to baletowa opowieść o ukraińskiej dziewczynie, która w poszukiwaniu wolności duchowej podróżowała aż do Indii.

 

Na koniec kadencji senatu, a przed rozpoczęciem nowej, z marszałkiem Senatu RP Bogdanem Borusewiczem rozmawiał Leszek Biernacki

 

Leszek Biernacki: Minęła kadencja. Co zasługuje na przypomnienie?

Bogdan Borusewicz: Najbardziej wbiła się w pamięć sprawa dwóch referendów. Niezależnie od tego, czy miały one sens lub nie, to ja miałem dystans do takiej aktywności referendalnej, bo w Polsce jest demokracja przedstawicielska a nie bezpośrednia. Trzeba pamiętać, że w przeszłości referenda były stosowane także w bardzo niecnych celach. Wygrywali je dyktatorzy. Na przykład Hitler, który zrobił referendum w 1935 roku, które zadecydowało o połączeniu funkcji kanclerza i prezydenta.

LB: W Polsce chodziło jednak o co innego, nie przemawia do mnie ten przykład z historii.

BB: Jedynie pokazuję dlaczego i jaki mam dystans do idei referendów. Referendami można manipulować opinią publiczną. Mogą one rozbijać demokrację, a nie ją wzmacniać.

LB: Przepraszam bardzo, ale dla mnie wzorem jest Szwajcaria.

BB: Ten kraj ma zupełnie inny ustrój. Na całym świecie nie ma podobnego ustroju, który w tak dalekim stopniu byłby oparty na demokracji bezpośredniej. Z przymrużeniem oka powiem, że Szwajcaria jest krajem policyjnym. Tam każdy obcy człowiek kręcący się gdzieś w willowych dzielnicach, czy malowniczych osiedlach, od razu będzie zauważony. Zaniepokojona Szwajcarka zaraz zadzwoni po policję, a ta po minucie przyjedzie bo ktoś obcy się kręci.

Trzeba pamiętać, że wyznacznikiem demokracji jest sposób organizacji i funkcjonowania państwa. Polskie referenda pokazały, że polski senat może odegrać ważną rolę bo wspólnie z prezydentem może zadecydować o referendum.

LB: Ludzie najbardziej zapamiętali informacje prasowe o pewnych posiedzeniach okraszanych niecodziennymi wypowiedziami senatorów.

BB: Nieraz prowadząc obrady senatu byłem zadziwiony kwiecistymi sformułowaniami i poglądami senatorów, z którymi absolutnie się nie zgadzałem. Musiałem siedzieć i słuchać. Nie mogłem polemizować. Uważam, że rola marszałka, niezależnie od tego jakie ma przekonania i do jakiego ugrupowania politycznego należy, jest inna. Musi się on zachować bardzo obiektywnie i musi zachować powagę. Nieraz bardzo chciałem polemizować, wbiec na trybunę, ale musiałem pozostać na swoim miejscu i słuchać.

Czasem zadziwiały mnie wystąpienia. Senator z Podhala przyszedł na posiedzenie ubrany w strój ludowy. Wszedł na mównicę i odśpiewał piosenkę. Powiedziałem mu potem, że jest autorem nowego precedensu, ale gdyby zaczął tańczyć to bym odebrał mu głos. Tańca bym nie zdzierżył. Podczas dyskusji o in vitro usłyszałem taki argument, że mężczyźni będą zmuszani do onanizowania się. Mimo, że słowa cisnęły mi się na usta, to nic nie powiedziałem, a chciałem krzyknąć: ?proszę mnie nie straszyć?. Jako marszałek nie mogłem komentować nawet najbardziej skrajnych poglądów. Komentarze padały za to z sali, ale dbałem o to, aby dyskusja nie była przerywana, wygładzałem spory. Nie chciałem by powstało wrażenie, że jesteśmy w kabarecie.

Jeden z senatorów z Lublina, poważny profesor, kolejną kadencję członek Rady Europy, podczas dyskusji o tej Radzie, mówił, że jest ona organem Unii Europejskiej. Rada ma tyle wspólnego z Unią, że jest w Europie. Zwróciłem mu w tym przypadku uwagę, aby nie żył w błędzie i nie wprowadzał w błąd innych.

LB: Senatorowie, niektórzy, byli na ćwiczeniach wojskowych. Znak czasów?

BB: W sytuacji agresji Rosji na Ukrainę część senatorów chciała pójść śladami posłów. Musiałem zorganizować dla nich szkolenie wojskowe. Razem z pracownikami senatu pojechało na ćwiczenia około czterdzieści osób.

LB: Udało się trafić w tarczę?

BB: Strzelanie poszło dobrze. W tarczę, ale niekoniecznie w 10, udało się trafić wszystkim. Ja miałem trzeci wynik na strzelnicy. To nie była tylko przygoda. Chciałem się przekonać jak wygląda współczesne wojsko od środka. Padał deszcz. Wszyscy byliśmy w mundurach, przeszliśmy musztrę i krótkie szkolenie. Nikt nie marudził i się nie skarżył. Na koniec był pokaz czołgów. Parlamentarzyści, który podejmują przecież decyzje dotyczące naszej obronności, powinni od czasu zobaczyć z bliska co to jest i jak smakuje wojsko.

LB: Miniony senat był dobry czy zły?

BB: To był dobry senat. Był bardzo aktywny merytorycznie. W czasie tej kadencji zaczęła funkcjonować ustawa, która wyszła od początku do końca z senatu. Jest to ustawa o petycjach. Otworzyliśmy dla obywateli nowy kanał wpływania na władze. O tej możliwości jeszcze nie wszyscy wiedzą, np. samorządy, chociaż zrobiliśmy szeroką akcję informacyjną. Dziś każda petycja musi zostać rozpatrzona i musi być udzielona odpowiedź. Petycje zaczęły być rozpatrywane w parlamencie. Z ich powodu zostało uchwalonych około dwudziestu ustaw. Petycje bowiem wskazywały na konieczność rozwiązania konkretnych problemów.

Przez całą kadencję bardzo współpracowaliśmy z organizacjami pozarządowymi. Specjalnie powołany zespół zajmował się tą współpracą. Między innym z tego powodu została zmieniona ustawa o fundacjach i organizacjach społecznych. Umożliwiająca im sprawniejsze działanie. To nie koniec zmian legislacyjnych w tym zakresie. Życie bowiem idzie do przodu i prawo musi się zmieniać. Ludzie, którzy chcą działać muszą mieć możliwość realizowania swoich celów w różny sposób.

LB: Pozostały sprawy, które nie udało się do końca załatwić?

BB: Nie udało się zrobić wszystkiego. Trzeba, po pierwsze poprawić współpracę z Trybunałem Konstytucyjnym i realizację jego wyroków. Po drugie, współpraca z Rzecznikiem Praw Obywatelskich i z NIK. Obie te instytucje przesyłają do parlamentu swoje propozycje zmian w prawie. Ich zalecenie są nieraz bardzo trafne i cenne. Natomiast brakowało dalszego ciągu ? realizacji ich zaleceń zmian ustawodawczych. Na koniec także powinna być bardziej efektywna współpraca z samorządami i organizacjami pozarządowymi. Dalej trzeba pracować nad przepisami dotyczącymi stowarzyszeń. Trzeba wprowadzić różne formy dla ich działalności. Ustawa, która pochodzi jeszcze z czasów PRL, nie może ograniczać możliwości działalności. Odwrotnie ? musi ułatwiać. Mam też nadzieję, że do senatu wrócą pieniądze na współpracę z Polonią, które zostały zabrane nam przez MSZ. Finansowanie rządowe było dużo mniej efektywne. Wiele państw patrzy gorzej na finansowanie przez rząd niż by to robił parlament.

LB: Ostatnie wybory przemeblowały scenę polityczną. Jaki będzie nowy senat i Bogdan Borusewicz w nowym senacie?

BB: Nastąpiło odwrócenie proporcji. PiS zajął pozycję PO, a PO ma tyle ile miał PiS. W senacie współpracowaliśmy ze sobą, mimo różnic politycznych, dość dobrze. Nie było awantur. Była to współpraca oczywiście nacechowana polityką, ale była bardziej konkretna i merytoryczna. Dbałem o to, aby była ona pozytywna. Mam nadzieję, że tak będzie dalej. Wielu senatorów zostało wybranych ponownie. Wszyscy wiedzą, że demokratyczne wybory mogą spowodować, że ci, którzy rządzą, będą w opozycji.

LB: Senator Borusewicz będzie miał teraz więcej czasu dla siebie.

BB: Nareszcie znajdę trochę czasu dla siebie. Na szczęście przez ostatnie lata, gdy byłem w Warszawie, domem zajmowała się córka, opiekowała się między innymi moim kotem. Bardzo dużo czasu zajmowały mi sprawy państwowe. Teraz zamierzam dużo częściej jeździć na rowerze, chodzić po lesie i spacerować brzegiem morza. Na pewno częściej będę chodzić po lesie bo mam do niego bliżej. Bardzo lubię długie spacery przez las do górnego Sopotu. Lasy oliwskie są przepiękne. Mam nadzieję, że także zmobilizuje moich przyjaciół na przejażdżki rowerowe. Można porozmawiać, wymienić poglądy.

Zobacz także...